Gdy przybył na Maderę, był aktorem prawie spełnionym. Do szczęścia brakowało mu tylko Oscara. Ale że był jednoznacznie kojarzony z bohaterami pozytywnymi, bo tylko takich grywał, mógł z powodzeniem spocząć na laurach.

Młodość i początki kariery

Urodzony w 1916 roku Eldred Gregory Peck, bo o nim mowa, miał być wojskowym, a potem lekarzem. Studiował w dobrych uczelniach, m.in. w Berkeley. Ale coś mu nie pasowało.

Wyjechał więc z rodzinnej Kalifornii do Nowego Jorku, by tam się uczyć aktorstwa. To mniej więcej tak, jakby wyjechać na studia z Oxfordu do Łucka. Przecież Hollywood, ówczesna światowa stolica kina, mieści się w Kalifornii. Ale najlepsze teatry mieściły się w Nowym Jorku.

I dlatego 23-letni Gregory wybrał to miejsce, by się uczyć od najlepszych. Opłaciło się. Na wojnę nie poszedł, bo z powodu problemów z kręgosłupem uznano go za niezdolnego do noszenia karabinu. No to służył krajowi grając w filmach. Zadebiutował w 1943 roku w „Dniach chwały”, filmie o partyzantach radzieckich.

Od razu zdobył sławę. Rok później za rolę w „Kluczach królestwa” otrzymał nominację do Oscara. Kolejna nominacja przyszła w 1946 za „Roczniaka”. Za rok kolejna, za „Dżentelmeńską umowę”. A w 1949 następna, za „Z jasnego nieba”.

Rzymskie wakacje 

W 1953 roku stał się megagwiazdą po roli reportera w „Rzymskich wakacjach”. I choć Oscara zdobyła tylko jego partnerka, Audrey Hepburn, debiutująca na dużym ekranie, to do dziś oboje są uważani za jedną z trzech najlepszych par kinowych wszechczasów.

Trzy lata później grał jednonogiego i jednookiego kapitana Ahaba, wielorybnika opętanego żądzą zabicia Moby Dicka, białego kaszalota, który kiedyś odgryzł mu nogę. Film zdobył wielką sławę, jest najlepszym filmem w rankingu autora tego tekstu, ale Peckowi nagrody nie przyniósł.

Moby Dick i Madera

Sceny były kręcone na Atlantyku, a aktorzy, w tym Gregory Peck, mieszkali w hotelu Reid`s Palace na Maderze. Niedługo, wszak był w robocie, a producenci nie mieli zamiaru wydawać ciężkich pieniędzy za dni nieróbstwa w najdroższym hotelu na wyspie.

Ale jakoś Oscar nie chciał przychodzić. Następne filmy, jak „Ostatni brzeg”, „Przylądek strachu” czy „Działa Navarony” przechodziły do legendy, ale ukoronowania kariery nie było. Nadeszło w 1962 roku za rolę adwokata broniącego oskarżonego o gwałt Murzyna w filmie „Zabić drozda”. Oscar, którego otrzymał, to była tylko minimalną część honorów za rolę. Oscarów co roku przyznaje się kilkanaście, a tytuł największego bohatera w historii kina jest tylko jeden. Zdobył go grany przez Pecka wspomniany adwokat Atticus Finch dystansując nawet Jamesa Bonda i Indianę Jonesa.

Dalsza kariera

I dopiero wtedy aktor mógł spocząć na laurach. Ale nie spoczął. „Na krawędzi”, „Przylądek strachu” (remake, w którym z racji wieku zagrał innego bohatera), „Purpura i czerń” czy „Chłopcy z Brazylii” zdobyły sławę, a „Omen” zyskał coś więcej; miano filmu kultowego. Zresztą w tym ostatnim zagrał za śmiesznie niskie pieniądze, 250 000 dolarów. Ale producenci zagwarantowali mu 10 procent z zysków. A że film zarobił 60 milionów dolarów, to na konto aktora wpłynęła całkiem pokaźna sumka…

Gregory Peck zdecydowanie dostawał od większości gwiazd. Nie zmieniał partnerek jak rękawiczki. Miał tylko dwie żony. Z pierwszą, wybitną działaczką na rzecz Finlandii Gretą Kukkonen, rozwiódł się po 12 latach, w 1955 roku. Ona zresztą dopiero wtedy rozwinęła skrzydła. Podczas wojny zbierała pieniądze na rzecz pomocy Finlandii walczącej z agresorem radzieckim, ale najwyższy fiński order, Białą Różę oraz doktorat honoris causa uniwersytetu w Helsinkach otrzymała dopiero po rozwodzie z Peckiem. W tym samym 1955 roku Peck poślubił Veronique Passani, z którą był do końca życia. Na Maderze był więc jako młody żonkoś…

Gregory Peck już w 1947 roku wraz z Charlie Chaplinem (który notabene także był na Maderze) znalazł się na czarnej liście „sympatyków komunizmu”. Wszak grał radzieckiego partyzanta… Potem działał jako przeciwnik skompromitowanego aferą Watergate Richarda Nixona.

Zmarł 12 czerwca 2003 roku w wieku 87 lat, jako aktor spełniony.

Autor: Rafał